Tak, można tak jak na zdjęciu. I wiem, że niektórzy z Was bardzo by tak chcieli – w miarę możliwości jak największym kalibrem amunicji…

Ale nie nawołujemy tu do przemocy wobec klientów, tylko staramy się ich lepiej poznawać i efektywniej z nimi pracować. Dlatego porzucam temat broni i w tym odcinku opowiem o tym, jak dobrym orężem może być nowoczesna technika.

W pracy managera sprzedaży często dochodzi do sytuacji, kiedy jego handlowiec wraca z terenu i oznajmia niczym Juliusz Cezar:

„Veni, vidi, vici”

No dobrze, ale czy na pewno? Czy odwiedził wszystkich najważniejszych klientów w okolicy w której był? I czy w związku z tym tak bardzo „vici”?

Bezpośrednim powodem dla którego firmy decydują się na wdrożenie systemów SFA (Sales Force Automation) jest chęć prowadzenia działań handlowych jak najbardziej efektywnie i w oparciu o dane. Nowoczesne systemy SFA oferują również możliwość działań w oparciu o geolokalizację klientów.

A cóż to jest i jak to się je?

Korzystając z aplikacji na urządzeniu mobilnym, handlowiec może włączyć moduł mapowy i zobaczyć jakich klientów ma w pobliżu – jak na radarze. Niby nic takiego jeśli ma już zaplanowaną i wyznaczoną trasówkę, ale… nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem i co jeśli któraś wizyta nagle wypada z rozkładu? Wtedy wystarczy szybkie spojrzenie na mapę, zaznaczamy i jedziemy do innego klienta/klientów w okolicy. Palcem po mapie, o tak:

To samo jeśli handlowiec jedzie z misją specjalną z jednego miasta do drugiego – może sprawdzić czy po drodze nie ma jakiegoś ważnego punktu, który można przy okazji odwiedzić i podwyższyć wskaźniki efektywności. 😉

Znam klientów, którzy na mapach zaznaczają nie tylko klientów ale i konkurencję. 😊 Handlowiec może wówczas wpaść po drodze na przeszpiegi do takiego miejsca i zrobić ankietę albo nawet zdjęcia. 🕵️‍♂️🔍

Niby nic, a jedna dodatkowa wizyta może nam przynieść wiele dobrego w większej skali – opisałem to wyczerpująco w odcinku poprzednim.

Teraz pomyślcie co by było gdyby Juliusz Cezar ⚔ posiadał mobilny system SFA, na którym planował by kolejne „wizyty” u swoich klientów przeciwników – nie musielibyśmy uczyć się łaciny w szkołach, bo byłaby językiem urzędowym na całym świecie. 😉

Ciao! Do następnego razu!

P.S. W kolejnym odcinku będzie o wykresach, czasie pracy i dalej o efektywności.

Podziel się publikacją z innymi!